Na podstawie wielu dokumentów, ipeenowskich teczek, archiwów i wreszcie rozmów ze świadkami Ryziński zrekonstruował przebieg zdarzeń związanych z akcją Hiacynt。 A raczej akcjami, bowiem chodzi tu o trzy operacje polskich służb z lat 1985-87。 Autor starał się obok historyczno-archiwistycznej narracji odmalować przejmująco sytuację osób homoseksualnych w Polsce Ludowej。
Geje w PRL-u byli celem służb w zasadzie od 1954 roku。 Zdawali się idealnymi kandydatami na współpracowników: wstyd przed ujawnieniem ich orientacji był tak duży, a lęk ta silny, że łatwo było ich złamać i przekonać do współpracy。 W tym celu esbecja gromadziła informacje o nich, zwłaszcza w dużych miastach, by móc wygodnie sięgnąć po obciążające dowody w razie potrzeby。 Równolegle trwała wieloletnia kampania medialna, pokazująca gejów jako element groźny obyczajowo, zdrowotnie, społecznie i politycznie。
Autorowi udało się dotrzeć do ciekawych bohaterów。 Na szczególną uwagę zasługuje pewnie historia Waldemara Zboralskiego, ofiarę akcji Hiacynt, działacza LGBT po 1989, bohatera słynnego filmu Homo。pl z 2008 roku, który niedawno przeszedł duchową przemianę, nawrócił się, "wyrzekł" swojej orientacji i został bohaterem TV Trwam。 Zboralski był kluczowym świadkiem w zakończonej fiaskiem kampanii o uznanie akcji Hiacynt za zbrodnię komunistyczną - IPN uznał, że milicja działała zgodnie z ówczesnym prawem。
Problemem z punktu widzenia śledztwa, o jakie pokusił się autor, pozostaje fakt, że choć w archiwach IPN znajdują się informacje o inwigilowaniu osób homoseksualnych (autor dotarł do kilku list, na których znajduje się co najmniej kilkaset nazwisk w tym Iwaszkiewicza, Andrzejewskiego, Białoszewskiego czy Waldorffa), to na razie nie ma możliwości przejrzenia teczek osobowych sporządzonych bezpośrednio po nalotach w ramach akcji Hiacynt。 Tajemnicą pozostaje, czy zostały zniszczone, a może znajdują się w archiwach komend policyjnych jako spadek po poprzednim systemie。 Dostęp do dokumentów, które mogą, choć nie muszą być teczkami Hiacynta, został zastrzeżony na 70 lat - Komenda Główna Policji otworzy te archiwa w 2057。
Książka jest wielowątkowa i narracyjnie złożona。 Autor sięga po kilka konwencji, by opisać dawną rzeczywistość, od reportażu śledczego, przez narrację czysto historyczną, po opowiadanie, które służy zarysowaniu realiów i bardziej angażuje。 Ryziński nie unika odniesień do współczesności, wierząc, że tamten stosunek do mniejszości, postrzeganej jako podejrzana, kryminogenna i wywrotowa, nie należy wcale do przeszłości。